Dziwne to wyspy. Przez 3 tygodnie nie spotkaliśmy żadnego Polaka, a napotkani Portugalczycy twierdzili, że Polscy turyści to rzecz absolutnie nieznana, może tylko ktoś z Polski zawita do miasteczka Horta na wyspie Faial - z jachtów przepływających Atlantyk.

A wokoło piękny Atlantyk o błękitnym kolorze, przejrzystości wody kilkanaście metrów, temperaturze jak Bałtyk w ciepłe lato. W nim pławią się delfiny, wieloryby i niezliczone ilości złotych rybek. Plaż prawie nie ma, a jak są to na co trzeciej wyspie, o czarno-czerwonym, lepkim piasku świetnie nadającym się do budowy zamków. Za to są naturalne laguny wśród lawy nadające się do pływania. Ponad Atlantykiem wyspy tonące w zieleni. Wodospady spadające z klifów prosto do oceanu, stożki wulkaniczne, w kraterach jeziora. Wulkaniczne jaskinie, każde miejsce z historią zalania lawą przed 50, 500, 1000, 3000 lat. Piękny stożek Pico 2351 m z wejściem nocą aby obserwować wschód słońca. Gorące żródła, gejzery, gorący wodospad, portugalskie wino, długie godziny na promach między wyspami. Jeżdżenie autostopem po wyspach - łapanie "Na Zośkę" - co drugi samochód zabiera, nawet gdy nie ma miejsc, cóż za zresztą za różnica, na większości wysp nie istnieje policja drogowa.

Wypłynięcie dmuchaną tratwą na środek oceanu do delfinów i hop do Atlantyku - maseczka, rureczka i delfiny po bokach i od dołu i tak 3 godziny, tylko dwumetrowe fale utrudniają relaks - cóż, wstało się zza komputera i wskoczyło do wody, to środowisko obce, trzeba przywyknąć.

Pozdrawiam,
Jurek