Zbiórka została ustalona o 22:00 na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Bez przeszkód zajęliśmy miejsca - 8 osób jeden przedział - może trochę ciasno, ale bardzo wesoło. O 6:00 rano zajechaliśmy do Suchej Beskidzkiej, skąd autobusem przemieściliśmy się do Stryszawy Roztoki. O 7:00 wyjście w góry. Z początku przez wilgotny las drogą ze szlakiem, potem trochę na skróty, wdrapaliśmy się na Jałowiec, skąd roztoczył się przepiękny widok na całą naszą trasę, łącznie z celem - Babią Górą. Piękne słońce, ani jednej chmurki i niesamowita paleta rożnych odcieni świeżutkiej zieleni. Do tego koncert śpiewu ptaków - dosłownie sielanka... tylko ten "szczyt - cel naszej drogi"...

W schronisku "Zygmuntówka" zrobiliśmy dłuższy popas, by po regeneracji sił, powoli wspinać się dalej. Słoneczko przygrzewało, wiaterek na szczęście nieco chłodził, wiec marsz był bardzo przyjemny, pomimo konieczności pokonywania stromego wejścia. (Szlak prowadzący płajem do Markowych Szczawin jest od 2000 roku zamknięty z powodu zniszczeń spowodowanych lawiną.)

Na Małej Babiej Górze można było z bliska ujrzeć Królową Beskidów. Z przełęczy Brona zeszliśmy na Markowe Szczawiny do schroniska turystyki kwalifikowanej PTTK. Zajęliśmy pokoik 8-osobowy i po obiadku o 17:00 wyruszyliśmy na podbój Góry. Trasa prowadziła Percią Akademicką, gdzie jest trochę stromo i nawet wiszą łańcuchy, ale nic nie było w stanie przeszkodzić naszej ósemce w zdobyciu szczytu. Z góry piękne widoki, choć niestety, zamglenie nie pozwalało na podziwianie Tatr. Na dół to już spacerek przez Bronę do schroniska, gdzie przy piwku i innych napojach "pogawędziliśmy sobie nieco" dumni z całkiem konkretnej (ok 42 got) trasy.

Rano jak zwykle, śniadanko na powietrzu, choć słonko już o 9:00 całkiem nieźle przygrzewało. Na szczęście trasa prowadziła malowniczym płajem wzdłuż masywu Babiej Góry, poprzecinanym licznymi jarami i strumolami, koło Mokrego Stawu na przełęcz Krowiarki. Tu wkroczyliśmy w Pasmo Polic, jednak na Hali Śmietanowej zaczęły gromadzić się chmurki i widoki znacznie się pogorszyły. Ograniczeni czasem połączeń PKS i PKP ruszyliśmy w drogę powrotną do Zawoi. W Suchej Beskidzkiej zdążyliśmy (25 min do odjazdu pociągu) uraczyć się piwem z beczki i zjeść regionalne lody. 

O 21:40 na Dw. Centralnym w Warszawie nieuchronnie nadszedł czas pożegnań. Ale obiecaliśmy sobie ze Babia Góra to nie wszystko na co nas stać, a po za tym za dwa tygodnie Białowieża, a za miesiąc Rumunia.
Pozdrowienia

Iza i Radek Tabak

Pasma: Jałowieckie, Babiogórskie i Police, cel główny: Babia Góra
Termin: 24-25 maja 2003
Liczba uczestników: 8