Witajcie,
Pierwszy długi weekend AD 2005 za nami. Jarema jak co roku spędziła go na wyjeździe rodzinnym. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić Pałuki - prasłowiańską krainę bogatą w najstarsze pamiątki polskiej państwowości. Ponieważ grupa zabrała się liczna, szybko okazało się, że regionalne gospodarstwa agroturystyczne nie posiadają wystarczającej ilości miejsc.
Zdecydowaliśmy się na leżący nad malowniczym jeziorem ośrodek Roma w Chomiąży Szlacheckiej z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych.

 

Polecana trasa dojazdu prowadzi przez Płock, Włocławek i Kruszwicę. Poza odcinkiem do Zakroczymia (trasa gdańska) drogi wąskie i kręte, ale bez tłoku, który panował na drogach głównych. (Korek do Łomianek czy też permanentny ścisk na poznańskiej 2) W dniu przyjazdu niejako po drodze zwiedziliśmy Biskupin. Najciekawsze obiekty to muzeum archeologiczno-etnograficzne i rekonstrukcje chat oraz zagród i oczywiście częściowo zrekonstruowany gród. W zagrodach zgromadzono zwierzęta gospodarskie, fani etno mogli skosztować podpłomyków z musem jabłkowym, przejechać się na koniu lub nabyć pamiątki i wyroby rękodzieła. Atmosfera nieco senna przerywana od czasu do czasu szczękiem mieczy (dwóch przedstawicieli jakiegoś bractwa rycerskiego okładało się żelastwem, a inny rzucał toporami). Gród można też podziwiać ze stateczku pływającego dookoła cypla. Ponieważ cały teren jest silnie podmokły, nieustannie słychać rechot i kumkanie tysięcy zielonych żab, które były niezłą atrakcją dla najmłodszych. Po obiedzie zajechaliśmy do Chomiąży i oddaliśmy się swobodnej aklimatyzacji.

W niedzielę udaliśmy się do kolebki państwa polskiego - nad jezioro Lednickie i do Gniezna. Nad jeziorem zlokalizowany jest Wielkopolski Park Etnograficzny, składający się z dwóch obiektów Małego i Dużego Skansenu. Mały Skansen stanowi przede wszystkim ekspozycję odkryć archeologicznych na Ostrowiu Lednickim - pozostałości grodu piastowskiego. 

Na wyspę kursuje prom na linie. Zwiedzanie polega na obejściu wyspy, gdzie w południowej części stało grodzisko z kamienną siedzibą księcia. Odkopane mury przykryte są paskudną wiatą. Poza tym widać resztki fundamentów kościoła, punkt widokowy i zrekonstruowane chaty, gdzie dzieci mogły lepić z gliny pod kierunkiem ubranych w średniowieczne stroje wolontariuszek.

Po powrocie na stały ląd ekipa dopadła baru, gdzie serwowano proste dania mięsne i duży wybór smażonych ryb. Nieopodal wisiał też ogromny kocioł, ale niestety pusty. Po obiedzie rozpoczęliśmy wędrówkę po wielkim skansenie. Zgromadzono bardzo dużo obiektów z terenu Wielkopolski i Kujaw, w doskonałym stanie. Dwór, wiatraki, w tym holender, kościół, karczma (scenografia bez zarzutu, ale brak jednak stylowego menu). Pod wiatrakami na skarpie wylegujemy się w ciepłym słoneczku. Po dłuższym popasie jedziemy do Gniezna. Tu oczywiście oglądamy starówkę, katedrę i wiele innych kościołów. Klimat na zwiedzanie nie był jednak komfortowy z powodu trwających na rynku "Dni Gniezna". Nie miały one niestety nic wspólnego z tradycją piastowską. Sporo ludzi jakieś występy. ale w bocznych stromo wznoszących lub opadających, wąskich uliczkach znacznie lepiej. Widać, że główne szlaki turystyczne są zadbane, ale wiele jeszcze zostało do zrobienia. Na rynku pyszny kebab łagodzi głód niektórych uczestników.
Wieczorem wracamy do Chomiąży.

W poniedziałek wybraliśmy się w podróż kolejką wąskotorową stanowiącą jedną z atrakcji regionu. Pociągi jeżdżą według rozkładu na trasie Żnin, Wenecja, Biskupin, Gąsawa. Wagoniki są otwarte, przykryte tylko dachem, można więc bez problemów podziwiać widoki w każdym kierunku. Tor biegnie pośród pięknego pałuckiego krajobrazu charakteryzującego się licznymi jeziorkami wśród pagórków. Kolejka okrąża Jezioro Biskupińskie i można z różnych stron obejrzeć zrekonstruowany gród. W Wenecji znajduje się skansen wąskotorówki. Ładnie odnowione eksponaty, możliwość wejścia do lokomotyw i wagonów, raj dla małych fanów techniki kolejowej - trzeba było niektórych wyciągać siłą lub podstępem. Obok stacji ruiny zamku z kamienia. Obiad zjedliśmy w pałacyku w Grochowiskach- trochę drogo, ale za to pysznie, klimatycznie i niemal wytwornie. Cóż, raz można zaszaleć. Dzieci po konsumpcji rozpierzchły się po przypałacowym ogrodzie wraz z dwoma seterami - niesamowicie cierpliwe psy. A jeszcze nie tak dawno pałac stał w ruinie.

Po obiedzie zaglądnęliśmy do dziwnego miejsca "świat bajek w Gąsawce". Na niewielkim terenie polsko-holenderska fundacja urządziła bajkowy plac zabaw. Panuje tam kompletny luz, zero stresu i pośpiechu (dotyczy to także osobliwego baru). Zabawki są z drewna, złomu, starych elementów maszyn itp. Z okienek małych komórek wyzierają bajkowe postacie. Są króliki (dzieci mogą je karmić), kury, kaczki. Na stawie na pomoście stara zardzewiała "Jawa" - "atrakcja" dla starszych.

Droga do Gąsawki prowadzi przez las i jest to leśny utwardzony dukt, aczkolwiek z normalnym oznakowaniem drogi publicznej. Nie spodziewaliśmy się tam jednak spotkać autobusu PKS, do tego jadącego z przeciwka, co na drodze o szerokości na jeden samochód wywołało pewną konsternację.

Wieczorem ognisko, na którym zadebiutował Krzyś jako najmłodszy Jaremowy gitarzysta.

We wtorek od rana sielanka, wspólne śniadanko na dworze, potem pomost nad jeziorem i powolne dojrzewanie do powrotu. Po drodze jeszcze Mysia Wieża w Kruszwicy z widokiem na przepiękne Gopło, potem lody w Płocku i do domu. Korek w Łomiankach ominęliśmy starymi drogami i bez zbędnych emocji dotarliśmy do domu.

Wyjazd był dla wielu uczestników (tych dorosłych w szczególności) od dawna oczekiwaną szansą na głęboki oddech i oderwanie od codzienności. Odwiedziliśmy, bez pośpiechu, większość najciekawszych miejsc regionu. Pałuki są malownicze i piękne. Lasy, jeziora, niewielkie pagórki, a przy tym stosunkowo niewiele ludzi, nawet w centrach turystycznych jak Biskupin czy Wielkopolski Park Etnograficzny. Moim zdaniem przydałoby się lepsze wyeksponowanie miejsc ważnych dla polskiej historii. Więcej informacji, kompleksowe zagospodarowanie cennych zabytków.

Ogółem w wyjeździe wzięło udział 22 uczestników w tym 11 dorosłych i 11 dzieci.

Teraz powoli planujemy kolejne wyjazdy.

Za Jaremu
Radek