Czacza, Wino, Góry i 1300 km po gruzińskich (bez)drogach
Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
28 stycznia 2023, godz. 19.00
Wreszcie udało mi się wyjechać na rowerek po prawie czterech latach siedzenia w Bieszczadach i pilnowana Chaty Socjologa. Tym razem wybór padł na Gruzję. No i oto jestem już kilka dni w tym pięknym, górzystym kraju, gdzie wino, czacza i chaczapuri są jak u nas wódka, pierogi i bigos. Czyli na porządku dziennym i nocnym rzecz jasna.
Wylądowałem w Kutaisi i od razu dostałem nauczkę. 30 km pod wiatr, który w porywach dochodził do 60 km/h. Jakoś dojechałem do Guest House Darejani dzień załatwiania formalności typu karta sim do telefonu, wymiana kasy itp.
Lecąc do Gruzji, nie miałem żadnych, ale to żadnych planów. Ot, kupiłem bilet i dalej się zobaczy. No i się zobaczyło. Wiatr w ryj i upał 35 st. Prognoza nie przewidywała w najbliższych dniach, aby wiatr ucichł. Więc wybrałem kierunek na północ, do grot Prometeusza. Ciekawe było to, że gość dając w dobrej wierze ludziom ogień, został skazany na wieczne męki. Tak, jakby ówcześni bogowie wiedzieli, że nic dobrego z tego nie wyniknie. I w zasadzie mieli rację.
Przed pokazem: "Pireneje" - miniatura slajdowa Andrzeja Piątka