Cześć,

Po wielu trudach związanych z uzgodnieniem miejsca niedzielnego spaceru po Kampinosie udało się wreszcie umówić na spotkanie w Truskawiu o godz. 11. Ze względu na niepewną pogodę postanowiliśmy uszczegółowić spotkanie telefonicznie w niedzielę. Już na początku godzinę spotkania przesunięto na 12. Przy okazji kolejne osoby rezygnowały z uczestnictwa w spacerze tłumacząc się obfitymi opadami śniegu, w związku z czym wyjechaliśmy z domu przekonani, że na miejscu spotkamy zaledwie jednego Jaremowicza i w czwórkę pójdziemy do lasu. Kilka minut po 12 otrzymaliśmy telefon z informacją, iż tenże Jaremowicz utknął na przystanku autobusowym na Żoliborzu i owszem jedzie do lasu, ale względnie szybko dojechać może do Sierakowa. Zdecydowaliśmy się więc pojechać do Sierakowa. Pogoda zrobiła się już bardzo ładna i szkoda było tracić czasu.

Jednakże o godz. 12.30 otrzymaliśmy kolejny telefom. Okazało się, że kolejny samochód z piątką Jaremowiczów wyjechał już z Targówka, ponadto na miejscu powinien być już kolejny samochód z dwójką uczestników rajdu. Ostatecznie o godz. 12.50 wyruszyliśmy czarnym szlakiem z Truskawia - 8 dorosłych Jaremowiczów i troje dzieci, w tym jedno dzielnie idące, drugie czasem idące, trzecie w nosidle na plecach. Po przejściu kilkuset metrów napotkaliśmy pierwszy problem na szlaku. Zaraz za pierwszym mostkiem powinien być dłuższy odcinek do przejścia suchą nogą, a następnie bagna pokonywane na kładkach. Niestety, dojście do kładek suchą nogą było niemożliwe. Po biebrzańskich szlakach niemiły nam już był marsz w wodzie po kolana, zwłaszcza że nikt z nas nie miał kaloszy, dlatego też spróbowaliśmy ominąć bagno. Niestety, poszukiwanie jakiegokolwiek przejścia suchą nogą na drugą stronę bagien nie okazało się skuteczne, dlatego też podjęliśmy decyzję o powrocie do Truskawia, skąd jeszcze raz zaatakowaliśmy puszczę, tym razem żółtym szlakiem kierując się w stronę Zaborowa Leśnego. Ten szlak jest zwykle łatwiejszy i bardziej suchy. Zwykle, jednak nie tym razem. Piątka Jaremowiczów z dwojgiem dzieci zrezygnowała przy pierwszym bagnie, które pozostali uczestnicy wycieczki dzielnie i suchą nogą pokonali. Kolejne przejście wiązało się jednak z przejściem przez kilkudziesięciocentymetrową wodę o temperaturze ok. zera stopni, dlatego też i tym razem wycofaliśmy się do Truskawia, gdzie udaliśmy się do stylowej karczmy o nazwie "Dziupla". Tam pożywiliśmy się i rozgrzaliśmy. Przy okazji rozpętała się dyskusja na temat rozwoju ruchu slajdowego w Polsce oraz o kierunkach jego rozwoju i rynku widzów spotkań slajdowych. W Dziupli rozstaliśmy się. Piątka Jaremowiczów pojechała do domu. Dwoje Jaremowiczów pojechało na starówkę w celu reklamowania spotkań slajdowych organizowanych przez Jaremę. Pozostała czwórka Jaremowiczów pojechała do miejscowości Buda, skąd wyruszyła szlakiem biegnącym wydmami do Zaborowa Leśnego. Tam było wreszcie sucho. Było też pusto, gdyż ludzie nie nadchodzili szlakami z Truskawia. Po przejściu kilku kilometrów zaczęło się robić szaro, po czym nadszedł śnieg. Sypało już mocno zanim dotarliśmy do samochodu. Tym razem udało nam się jednak zrobić całą zaplanowaną trasę. 

Zatem z satysfakcją pojechaliśmy do domu, a później na spotkanie domowe kontynuujące dyskusję na temat rozwoju ruchu slajdowego.

Artur Flaczyński