W weekend Jarema wojowała w Łomży i na Kurpsiach!

Po pierwsze, w nadspodziewanie licznym jak na Łomżę, jaremowym gronie, odśpiewaliśmy Parze Młodej góralskie Sto Lat! Tomek był naszym widokiem niezwykle zaskoczony, Iwona bardziej raczej zadowolona. Łomża jakoś to wszystko wytrzymała... Po nas było już tylko country, szanty, Formacja Nieżywych Schabuff i Kayah, a wszystko to w oparach napoju tutejszego sponsora. Młodzi i weselni goście już tego nie zobaczyli, gdyż udali się na zdobywanie podłomżyńskiej remizy. Ciekawe jak wypadła tam "Łopatka"?

Po drugie, letnie świty nad Pisą są zaskakująco jasne, szybkie i mgliste. Nim się dobrze rozkręcaliśmy, już siedzieliśmy otuleni kożuszkiem z mgły, rozciągającej się na nadpisańskich łąkach. Aha, i w okolicach Dobregolasu, Jurki są zawsze 2 ;) Nie wiadomo o co chodzi? Trzeba tam pojechać i zobaczyć na własne oczy ;-)

Po trzecie kurpisowskich piosenek najlepiej słucha się i śpiewa na Kurpsiach! Na fachowca w tej dziedzinie wyrasta Malwinka. Talent jest - teraz tylko żmudna praca w zapamiętywaniu słów ;-) Naszą ostatnią inspiracja w tym temacie jest znakomita "Pola", w zalotnych, panieńskich przyśpiewkach: "Chto chce, chto chce warkocyk pogłaskać (...), musi, musi talarkami tsaskać", albo "Tańcujze dziewcyno, tancujze dobrze, aż ci się na nodze tsewicek podrze..." A już mała Zosia nie może się obyć bez "Dopsierum tu przysła (Toji hola, toji hola, holala)". No cóż, rodzice będą musieli się też chyba tego nauczyć ;) O "Poli" wkrótce więcej na Muzycznych Podróżach.

Po czwarte, schłodzone, kurpsiowskie psiwo jełowcowe i kozicowe, najlepiej smakuje na Kurpsiach! I koniecznie na świeżym powietrzu. Tak samo zresztą jak kartacze, pańpuchy, chłodnik i babka ziemniaczana. Jak ona się tam nazywała? ;) Lecz tylko z widokiem na dolinę Narwi i w otoczeniu starych, drewnianych chat... kurpsiowskich oczywiście - w Nowogrodzie.

Po kolejne... to już zasługa Kulczyków. Najpiękniejsze są tu rozległe, nadnarwiańskie łąki w okolicach Czartorii, porośnięte dorodnymi okazami jałowców, gdzie na odległość kilku kilometrów rozciąga się cudowne pustkowie, przelatują żurawie i bociany, a słońce zachodzi za drugim brzegiem rzeki tak długo i ogniście, jakby chciało zaprosić nas tu raz jeszcze.

Pięknie więc dziękujemy Iwonce i Tomkowi za inspirujące zaproszenie. Jakby nie patrzeć, namówiliście nas na bardzo uroczy, kurpsiowski rekonesans :-)

Pozdrawiam, Pepe

+++

Co do piosenki „Toji hola...”, to nasza Agusia twierdzi, że to piosenka o Oli. Oli P. :)

Babka ziemniaczana nazywa się po kurpiowsku rejbak.

A czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi różnicę między psiwem kozicowym a jałowcowym (poza oczywistą różnicą w smaku?)???

Rzeczywiście nadnarwiańskie łąki pod Czartorią są cudne - jałowce jak drzewa, kwiatów cała masa, świerszcze cykają... Na drodze piękny piach i okazja do przypomnienia sobie "Dzieci z Bullerbyn": "Fe, jak słońce świeci! Fe, jak ptaki śpiewają! Jaki piękny kurz!!!" Obrazu dopełniają jeszcze krowie placki ;-)

Pod życzeniami i podziękowaniami podpisujemy się pod tym wszystkimi kończynami :) Sto lat Młodej Parze!

Malwina i Artur z dzieciakami

+++

Oczywiście rejbak... i pampuchy, albo fafernuchy ;)

No i zapomniałem o kunsztownej wycinance kurpiowskiej panien Serafinówien, które pan Serafin, gospodarz z Dobregolasu, podarował nam na pamiątkę. A mamy tu leluje, koguty, gąski, ptaszki, zielka, wstęgi...

Proszę bardzo ;) Oto różnica między kozicowym i jałowcowym.  Psiwo jałowcowe (jełowcowe) robi się z dodatkiem owoców jałowca (jałowcowych bobków). Psiwo kozicowe (kozickowe) robi się z dodatkiem bobków kozich ;)) Krótki przepis na psiwo kozickowe :)

"Weżta jaką dere i ksija jakiego i idźta w chojki. Jak najdzieta jałoziec co duzo bendzie mioł bobków dojzałych połózta pod nim dere i otłucta bobki. Jak mota na dworzu chmiel to syski pozrywojta, a jak ni mota to posukojta u ludziów. ......"

Piotrek

Niniejszym uprzejmie donoszę, iż "Łopatka" została uroczyście odśpiewana w okolicy 5 nad ranem przy akompaniamencie budzących się ptaków, już w domu panny młodej (na weselu dostaliśmy stanowczy zakaz zbliżania się w pobliże mikrofonów - że niby wulgarni jesteśmy i rodzina nie zrozumi ;)))) ). Głosy mieliśmy wystarczająco "zmęczone" żeby śpiew wyszedł ekspresyjnie i klimatycznie. Mój zresztą nadal osiąga nadzwyczaj niskie tony, więc jak ktoś szuka wokalisty deathmetalowego, to się polecam na najbliższe dni ;)).

pozdrawiamy

Bajery.