Spływ Korytnicą (2013)
6-7 września, ja i Andrzej spłynęliśmy rzeką Korytnicą położoną w rejonie Drawieńskiego Parku Narodowego. Jest ona znacznie mniej popularna niż rzeka Drawa, której jest dopływem, a dzięki temu bardzo kameralna. No i najważniejsze wcale nie mniej atrakcyjna.
Trudność szlaku kajakowego na Korytnicy klasyfikuje się na ZWB-ZWC, uciążliwość U4, malowniczość (***). Są plany, na razie nie zrealizowane, aby ustanowić na Korytnicy rezerwat przyrody i tym samym wyłączyć ją ze spływów.
Kajaki wypożyczaliśmy w Starej Korytnicy:
http://www.wypozyczalniakajakow.pl/
Na miejscu jest świetne, kameralne pole namiotowe z wiatą kuchenną i prysznicami (ciepła woda!)
Spływ Korytnicą chcieliśmy zacząć od Jeziora Kosiakowo koło Mirosławca – łącznie do pokonania byłoby 38 km. Po rozmowie z właścicielem wypożyczalni kajaków zdecydowaliśmy zacząć w Starej Korytnicy na 31 kilometrze. Zmiana planów była słuszna, bo choć liczba kilometrów wydaje się niewielka, to na pokonywanie przeszkód i przenoski trzeba poświęcić naprawdę wiele czasu. Dodatkowym utrudnieniem było to, że byliśmy zdani wyłącznie na samych siebie a u mnie w tym czasie wznowiły się bóle
stawów w związku z moją przewlekłą chorobą.
Korytnica należy do rzek raczej płytkich aczkolwiek zaskakuje dużą zmiennością głębokości. Tam gdzie woda ma głębokość 15 cm, może okazać się, że 3 m dalej można wpaść po szyję. Na szlaku mieliśmy kilka jazów do pokonania, nam udało się je pokonać bez wysiadania. Za to wystraszyliśmy się dwóch progów, z czego jeden dość wysoki. Za jednym z jazów mieliśmy namiastkę górskiej rzeki – duży spadek rzeki usiany sporymi głazami. Było przy tym wiele emocji ale udało się bez większego zmoczenia.
Za to przenoski wokół młynów na pokonywanym przez nas odcinku miały ułatwienia w postaci eleganckich drewnianych rynien do przeciągania kajaków (wcześniejszy odcinek do Starej Korytnicy nie ma tych udogodnień). Na ostatnich kilometrach, przed ujściem do Drawy, rzeka staje się naprawdę dzika. Tu bobry szczególnie dużo buszują i trzeba było nieźle napracować się by pokonać wszystkie zwałki. Na koniec dotarliśmy na popularny biwak w Bogdance gdzie spotkaliśmy mnóstwo ludzi spływających z Drawy. A
było tak cicho do tej pory...
Po zakończeniu spływu pozwiedzaliśmy pobliski Drawieński Park Narodowy na rowerach. Szczególnie ładnie było wzdłuż niedostępnej dla miłośników kajakarstwa rzeki Płocicznej.
Ale to już opowieść na inną okazję.
Pozdrawiamy
Asia i Andrzej L.