Nad Narwią - wiosenny przylot ptaków (2012)

Tego roku dostaliśmy propozycję od naszych znajomych z zaprzyjaźnionego klubu SKPB: przywitać wiosnę w Dolinie Biebrzy na kajakach. Ekipa szykowała się mocna, pływająca w stylu sportowym, a my mieliśmy ochotę polować z aparatem na przylot dzikich gęsi. Postanowiliśmy więc zebrać konkurencyjną grupę obserwatorów rzeki od strony lądu. Grupa powstała ze składu członków JAREMY.

Organizatorzy wyjazdu i zarazem uczestnicy: Joanna Olbryś-Man i Andrzej Leks.

Pozostali uczestnicy: Gosia Chacińska, Maciek Kotowski, Tomek Szynkielewski, Ewa Sztuk i jej druga połówka Antoni Krzyżewski.

Miejsce zakwaterowania: Gospodarstwo Agroturystyczne „Rajski Staw” w Zajkach.

Wyjazdowy piątek zaskoczył nas burzą śnieżną. Ewa z Antonim ledwo dotarli, ponieważ uszkodziły im się wycieraczki w aucie. Dzielnie jechali z otwartymi szybami przecierając szybę rękoma. Na szczęście na miejscu czekał nas już nagrzany kominek, przy którym można było osuszyć przemoczone kurtki.

Następnego dnia naszą pechową dwójkę czekało odprowadzenie samochodu do miejscowej „złotej rączki” oraz poszukiwanie sklepu z potrzebnymi częściami naprawczymi. Reszta wybrała się nad Biebrzę w poszukiwaniu oczekiwanych ptaków. Niestety, gęsi chyba przestraszyły się powrotem zimy w dolinie i udało nam się natrafić tylko na spłoszoną łoszę. Nie pomogło zapuszczanie się głębiej w bagna ani wchodzenie na wieże obserwacyjne.

Pani Renata, właścicielka naszego agro, dała nam na pocieszenie płyty z filmami przyrodniczymi do obejrzenia. Tak więc wieczór spędziliśmy, sycąc się ładnymi obrazkami przed kominkiem. Tomek z Maćkiem uprzyjemniali nam czas grając na gitarze i przyśpiewując.

W niedzielę wcześnie rano przybyła do nas Pani Renata z tajną informacją, że podobno ptaki nadlatują nad Narew w rejonie Grądów-Woniecko. Szybko sprężyliśmy się, kalosze na nogi i w drogę. Tego dnia można było naprawdę poczuć wiosnę. Słoneczko szybko zaczęło mocno przygrzewać i topić wczorajsze płaty śniegu. Docieramy i błyskawicznie wyskakujemy z aut bo są, właśnie są. Nad polami krążą nasze dzikie gęsi. Aparaty w ruch. Pstrykamy aż do znudzenia. Wreszcie postanawiamy zmienić nieco naszą lokalizację i przejeżdżamy na drugą stronę Narwi do wsi Ruś. Tam dla odmiany natrafiamy na pierwsze bociany.

Nagle w oddali na wodzie pojawiają się kajakarze. Krzyczymy do nich: „Skąd jesteście?”. Odpowiedź: „Z Warszawy”. „A Kuba Jagiełło z wami jest?”, „A płynie dalej”, „Hurra, nasi!”. Okazało się, że przecięliśmy drogę naszym kolegom z SKPB. Wszyscy byli bardzo dzielni, bo płynęli 2 dni mimo kompletnego przemoczenia. Powitaniom nie było końca.

Tego dnia wszyscy opuszczaliśmy Dolinę Biebrzy i Narwi usatysfakcjonowani naszymi osiągnięciami.

[ze wspomnień Joanny Olbryś-Man]