Beskid Niski - długi weekend majowy

Po odpracowaniu w środę do 23.00, stało się jasne, że jednak od czwartku będzie długi weekend. Podobno był to pierwszy wolny 1 maj w Thomsonie (dla działu kontrolingu) od 1996 roku.

Po odespaniu wyjechaliśmy Poldolotem o 13.00 w kierunku Beskidu Niskiego. Zapomnieliśmy wcześniej kupić filmów slajdowych, więc po drodze w celach zakupu zwiedziliśmy:
a) Profilab ul. Dzika > zamknięte
b) Fotojoker Real Kielce > nie ma filmów slajdowych
c) Sklep Foto Busko Zdrój > od 3 lat nikt nie pytał o filmy slajdowe, więc ewentualnie sprowadzą na zamówienie
d) Stacja BP pod Tarnowem > a co to takiego slajdowe?
e) Dom Handlowy Centrum Grybów > mamy filmy tylko do zwykłego aparatu.
Ostatecznie filmy kupiliśmy następnego dnia w Krynicy Zdrój ogałacając tamtejszy rynek z wszystkich 2 sztuk filmów slajdowych Fuji i pozostawiając jedynie przeterminowane Konica.

Wieczorem dotarliśmy i nocowaliśmy w kwaterze w Czarnej, gdzie jest już 19 miejsc noclegowych w tym większość w wolnostojącym budynku, a 2 pokoje w domu gospodarzy. Budynek wolnostojący zajmowała grupa z Krakowa (a miała to być Jarema, Krakowiacy zgłosili się później niż my wstępnie zgłosiliśmy Jaremę), która piła dużo piwa i siedziała wieczorami przy ognisku, ale bez gitary.

W piątek wybraliśmy się na wędrówkę po Beskidzie Sądeckim z Żegiestowa czarnym szlakiem przez Pustą Wielką do schroniska Bacówki Nad Wierchomlą i z powrotem do zaparkowanego pod cerkwią w Żegestowie Poldolota. Trasa jest piękna, przez bukowy starodrzew i z pięknymi widokowymi łąkami z widokiem również na Tatry. Na odcinku 3 godzin marszu Żegiestów-Pusta nie spotkaliśmy nikogo. W pobliżu Bacówki pojawili się dopiero ludzie z nowego wyciągu krzesełkowego z Wierchomli, a sama Bacówka jest bardzo fajna, nastrojowa, smacznie dają jeść i jest piękny widok.

W sobotę wybraliśmy się na Słowację. Przez Konieczną (pół godziny kolejki na granicy) dojechaliśmy do Bardejova, gdzie 2 godziny wędrowaliśmy po uliczkach rewelacyjnej starówki. Jest tam muzeum ikon, gdzie znajduje się dużo bardzo starych i ciekawych ikon z XVI i XVII wieku, którym można przyjrzeć się z bliska. Jest też zbiór ponad 20 modeli cerkwi łemkowskich na Słowacji, co pozwoliło nam wstępnie zaplanować kolejny wyjazd cerkiewny, tym razem na Słowację przez Barwinek, co chcemy zrealizować tego lata. W Bardejovie jest ciekawa, wielka bazylika, gdzie w podkładzie puszczają przerobione przeboje np. Metallica "And Nothing Else Matters"; w wykonaniu chóru męskiego. A wokoło 11 wspaniałych gotyckich ołtarzy skrzydłowych. Potem na zewnątrz rozszalała się burza.

Po Bardejowie i po deszczu odwiedziliśmy Bardejowskie Kupele, uzdrowisko z małym, ciekawym skansenem budownictwa a w nim 2 cerkwie. Mieliśmy następnie iść w góry Ćergov na szczyt Mincol, ale opóźnienie spowodowane burzą i niepewna dalsza pogoda sprawiła, że w zamian pojechaliśmy do:
a) cerkwi w Krive z 15 wiecznym fotogenicznym ikonostasem, a mieliśmy szczęście i cerkiew była otwarta..
b) wioski Frićka pod Lackową z ciekawą cerkwią
c) wioski Lukov z bardzo ładną malutką cerkiewką
d) wiosek Livov i Livovska Huta wśród gór i lasów masywu Ćergov
Dzień zakończyliśmy ciekawą przygodą przejazdu Poldolotem przez przejście graniczne Kurov-Muszynka, które jest tylko dla małego ruchu granicznego za okazaniem dowodu osobistego i meldunku w gminie Krynica, ale bardzo miły acz znudzony słowacki celnik puścił nas. Zresztą nie było szlabanu.

Niedzielę przeznaczyliśmy na Beskid Niski. Poldolot wjechał do oporu wyboistą drogą, przez bród na potoku, w górę doliny dawnej już nieistniejącej wioski Regetów Wyżny aż za cmentarzyk pod granicę. Zdobyliśmy już pieszo Jaworzynę 881 m n.p.m. z punktem widokowym, potem zeszliśmy na wschód i na przełaj po lasach przez jary i krzole wróciliśmy do Poldolota. Podjechaliśmy na Magurę Małastowską z planem zjedzenia obiadu w bacówce PTTK, a tu bacówka okazała się stanicą pijanych długowłosych hipisów bez żadnej oferty gastronomicznej. Pojechaliśmy więc dalej do drewnianego kościoła w Libuszy pod Gorlicami (rekonstrukcja po pożarze w 1986 roku, fotogeniczny z zewnątrz, wewnątrz nadal nieskończony). Następnie zajechaliśmy do drewnianego XVI-wiecznego kościoła w Binarowej. Iwona wywalczyła u kościelnego otwarcie drzwi i mogliśmy zrobić 30 slajdów cudownego wnętrza, tak misternie wymalowanego, że żaden inny kościół nie dorówna. Jedynie tybetańskie klasztory mają równie imponujące malowidła. Kościół w Binarowej jest przygotowywany do wpisania na listę UNESCO.

Po kolacyjce w McDonalds Kielce o 1.00 w nocy byliśmy w domciu a rano do pracy/odsypiać.

Pozdr.
Iwona i Jurek Maronowscy